Cześć!
Tym razem niedziela dla włosów miała miejsce już w sobotę. Efekty niestety nie oddają tego, co było naprawdę, ponieważ zdjęcia zostały zrobione dopiero dziś. Ale o tym dalej.
Co zrobiłam?
Tym razem niedziela dla włosów miała miejsce już w sobotę. Efekty niestety nie oddają tego, co było naprawdę, ponieważ zdjęcia zostały zrobione dopiero dziś. Ale o tym dalej.
Co zrobiłam?
- Naolejowałam włosy oliwą z oliwek na dwie godziny
- Zmyłam je szamponem Alterra Granat i Aloes oraz wykonałam peeling skalpu (kawowy)
- Nałożyłam na włosy odżywkę Garniera mango i kwiat tiare na około 10 minut
- Ostatnie płukanie to 400 ml wody + 2 łyżki domowego octu jabłkowego, o którym pisałam TU
- Włosy osuszyłam bawełnianą koszulką, nałożyłam na nie odrobinkę odżywki b/s Joanny mak i bawełna, a na końcówki poszedł jedwab w płynie GP
- Wysuszyłam włosy suszarką letnim nawiewem
Efekty?
Po wyschnięciu włosy były bardzo puszyste i mięciutkie. Obawiałam się, że okropny zapach octu jabłkowego nie będzie chciał się ode mnie odczepić, ale na szczęście odżywka Garniera była silniejsza :D Dzięki niemu włosy były bardzo błyszczące i zdyscyplinowane.
Niestety nie zrobiłam zdjęcia po wysuszeniu włosów, ale możecie zobaczyć jak wyglądają dziś - po kilkugodzinnym koncercie (tłum ludzi, taniec, zaduch).
Dziś włosy wyglądają gorzej. Skręt jest nierównomierny, szybko stały się nieświeże i są trochę jakby bez życia. Na szczęście nadal są puszyste i błyszczące.
Co do peelingu kawowego - fajnie oczyszcza skórę głowy, ale ja jednak wolę peeling cukrowy, ponieważ drobinki są większe, lepiej docierają do skóry głowy i lepiej ją peelingują. Ponadto cukier rozpuszcza się i nie ma problemu z pozostającymi drobinkami we włosach, tak jak w przypadku peelingu kawowego.
A Wy który peeling preferujecie?
Jak Wasze niedziele dla włosów?
Buziaki,
Storm.
Świetny efekt! :) Ja kompletnie nie ogarniam peelingów do skóry głowy :(
OdpowiedzUsuńLubię oba peelingi :) Kawowy jest bardziej czasochłonny, bo trzeba czekać aż kawa się zaparzy + zostawia zapach kawy na włosach + trzeba jeszcze te ziarenka wyczesać z włosów, ale warto go robić. Moim zdaniem kawowy jest delikatniejszy i jeśli ktoś lubi za mocno trzeć skórę podczas peelingu, to kawowym na pewno krzywdy sobie nie zrobi,a tym cukrowym już może...
OdpowiedzUsuńehh a ja jakoś nie umiem się przekonać to jakiegokolwiek peelingu skóry głowy.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :D Bardzo ładny skręt :)
OdpowiedzUsuńhttp://magdaj84.blogspot.com/2014/10/nominacja-do-liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam, nominowałam Cię do Liebster Blog Award
dla mnie są i tak piękniutkie :D
OdpowiedzUsuńJak na włosy po koncercie to bardzo ładne. :)
OdpowiedzUsuńMoje pewnie byłyby wielką szopą, idealną dla czarownicy.
U mnie niestety ani jeden ani drugi peeling sie nie sprawdza, mam wrazenie, ze po takim zabiegu wlosieta ochoczo emigruja z lepetyny ;( Twoja czupryna zawsze mnie zachwyca, wiec i tym razem - mimo nieregularnego skretu, jak piszesz, dla mnie prezentuje sie swietnie :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie próbowałam peelingów ale mam ochotę spróbować cukrowy bo kawowy przy moich blond włosach troche mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńPeelingu kawowego jeszcze nie próbowałam- obawiam się właśnie trudności z wypłukiwaniem, a cukrowy zrobiłam raz- i miałam wrażenie, że mnie podrażnił - a ja niby nie mam problemów z nadwrażliwością ;)
OdpowiedzUsuń