środa, 28 stycznia 2015

Olej ze słodkich migdałów - dlaczego moje włosy go nie polubiły? Do czego go zużyłam?



Witajcie!



Moje włosy są wysokoporowate i zazwyczaj kieruję się tym przy wyborze odpowiedniego oleju. Tak też myślałam o oleju ze słodkich migdałów - w końcu u dziewczyn o podobnej strukturze włosów do moich sprawdzał się bardzo dobrze. Dlaczego jednak dla mnie to nie jest TO?



Olej ze słodkich migdałów ma zdolność głębokiego wnikania w skórę i wgłąb włosa. Ma wspaniałe właściwości nawilżające i dotleniające skórę. Zawiera witaminy A, E i D oraz witaminy z grupy B.











Pewnego razu zakupiłam olejek ze słodkich migdałów firmy Etja w dosyć małej, bo 50ml buteleczce. Opakowanie niestety w ogóle nieporęczne, posiadające malutki otworek, przez który możemy wydobyć po kilka kropelek produktu. Musiałam wyjąć dozownik, aby lepiej mi się aplikowało olej.



Na początku sprawdzał się w porządku. Włosy wyglądały po nim ok, ale nic więcej. Nie było to żadne odkrycie, ani rzecz, która powodowałaby efekt WOW. Nie powiem, że w głębi duszy trochę na to liczyłam, zwłaszcza że wiele dziewczyn bardzo go sobie chwaliło.
Potem było już coraz gorzej. Po użyciu oleju włosy były lekkie, fruwające, czasami spuszone. Zero dociążenia, słabe efekty. Byłam coraz bardziej niezadowolona, ale chciałam go wykończyć, pozbyć się go. Musiałam znaleźć dla niego inne zastosowanie.



Jak zużyłam olejek ze słodkich migdałów?



Słyszałam, że ów olej sprawdza się świetnie w metodzie OCM (czyli myciu twarzy olejkami, więcej TU). Początkowo do tego mi służył, ale po zrezygnowaniu z tej metody zaczęłam po prostu olejować nim twarz. Jakie efekty? O niebo lepsze niż na włosach :) ! Skóra po nim była przyjemnie gładka, ściągnięta, nawilżona, odżywiona i ,,zadowolona''. Pomyślałam, że skoro olej sprawdza się tak fajnie na twarzy zacznę go używać do domowych maseczek i peelingów. Tutaj również robił dobrą robotę ;)



Jak widać nie wszystkie oleje przeznaczone do naszej grupy włosów mogą się u nas sprawdzić. Warto jednak testować i poznawać nowe produkty, by wiedzieć co jest dla nas najlepsze. Jeśli się nie sprawdzą, to zawsze można zużyć je w inny sposób czyli tak jak ja np. do olejowania twarzy czy do samodzielnie robionych kosmetyków.



Na razie nie planuję zakupu olejku ze słodkich migdałów. Jeśli jednak zdecydowałabym się na niego, to na pewno w innych celach niż na włosy :)



Znacie ten olejek? Jak się u Was sprawdził?
Pozdrawiam,
Storm.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Niedziela dla włosów (23) - zakwaszająca płukanka z coca colą



Cześć!




Tej niedzieli postanowiłam poeksperymentować. Odkąd pamiętam zakwaszające płukanki sprawdzały się na moich włosach bardzo dobrze. Postanowiłam więc, że dziś również taką zrobię. Czytałam na kilku blogach o tym, ze coca-cola ma kwaśne pH i może sprawdzić się jako płukanka na włosy. Nie byłabym sobą gdybym jej nie wypróbowała :)




Co zrobiłam?



  • Naolejowałam włosy mieszankę złożoną z oleju łopianowego Elfa Pharm oraz oliwy z oliwek

  • Po ok. 3,5 godziny nałożyłam jeszcze na to balsam Babuszki Agafii na cedrowym propolisie

  • Zmyłam całość po godzinie żelem Facelle

  • Położyłam na włosy odżywkę odbudowującą Yves Rocher

  • Spłukałam ją po 10 minutach i na koniec polałam włosy płukanką z coca-colą (do pół litra przegotowanej wody wlałam 50 ml coca-coli)

  • Osuszyłam włosy bawełnianą koszulką, następnie położyłam na nie trochę odżywki Ziai do codziennej pielęgnacji i dokładnie rozczesałam

  • Na końcówki jak zwykle poszedł jedwab w płynie GP

  • Włosy wyschły naturalnie



Efekty?







Zdjęcie bez flesza.
Płukanka działa bardzo podobnie do tej z octem jabłkowym czy sokiem z cytryny. Włosy są mega gładkie i lśniące. Są też przyjemne w dotyku i odżywione. Pewnie zastanawiacie się czemu się tak rozprostowały? Długa historia :D Jeśli będę pewna na 100 % co jest tego powodem, to podzielę się z Wami tym sposobem :)



Dałyście się już skusić na płukankę z coca-colą :D ?
Pozdrawiam,
Storm.


czwartek, 22 stycznia 2015

Moje 10 sposobów na odbite włosy od nasady (jak zniwelować problem oklapłych włosów u nasady)



źródło



Witajcie!




Jeśli śledzicie mojego bloga to pewnie doskonale wiecie, że jestem osobą, która nie ma problemu z oklapniętymi włosami. Są jednak czasami takie dni kiedy włosy wyglądają nie tak jakbym tego chciała. Różne czynniki (u mnie to zazwyczaj nieodpowiednie kosmetyki obciążające włosy, niedokładne ich domycie lub spanie z wilgotnymi włosami) sprawiają, że objętość włosów u nasady pozostawia wiele do życzenia. Wtedy muszę temu jakoś zaradzić. Jeśli macie ten sam problem to zapraszam to lektury :)



1. Koczek na czubku głowy

 


Kiedy widzę, że moje włosy smętnie wiszą i są oklapłe u nasady natychmiast związuję je w koczek na czubku głowy. Zostawiam je tak na dłuższy czas. Po rozpuszczeniu włosy są uniesione i problem znika ;)



2. Suszenie włosów głową w dół


Jeśli używacie suszarki, to ten sposób na pewno się u Was sprawdzi. Często gdy suszę włosy i chcę by były bardziej odbite od głowy, pochylam głowę i w ten sposób suszę. Świetny patent na fryzurę pełną objętości ;)



3. Suszenie włosów przy pomocy okrągłej szczotki



Czyli sposób fryzjerów ;) Podczas suszenia staraj się okrągłą szczotką unosić włosy do góry tak by unieść je u nasady. Dla utrwalenia efektu możesz uprzednio nałożyć na włosy piankę.



4. Suchy szampon


Może nie daje jakichś spektakularnych efektów, ale użycie suchego szamponu może pomóc unieść włosy u nasady.



5. Peeling skóry głowy


Pisałam o nim już TU. U mnie peelingi skóry głowy wspaniale odbijają włosy od nasady. Warto wypróbować ;)



6. Stosowanie płukanek


Szczególnie piwnej, która również może dodać oklapniętym włosom trochę objętości.



7. Stosowanie wcierek



Z doświadczenia wiem, że stosowanie wcierek np. Jantaru czy wody brzozowej również daje pozytywne efekty jeśli chodzi o odbicie włosów od nasady ;)



8. Zmiana położenia przedziałka


Czasami włosy przyzwyczajają się do swojego położenia i stają się bardziej oklapłe w miejscu przedziałka. Zmiana przedziałka może sprawić, że włosy zyskają na objętości przy głowie ;)



9. Lekkie podtapirowanie włosów przy skórze głowy



Ten sposób również może sprawdzić się na cienkich, oklapłych włosach. Dodatkowo efekt możemy utrwalić lakierem do włosów. Pamiętajcie jednak, że co za dużo to niezdrowo. Lepiej nie przesadzać zarówno z tapirowaniem, jak i z lakierem do włosów ;)




10. Nakładanie masek i odżywek tylko na długość włosów



Często wiele dziewczyn skarży się na oklapnięte włosy u nasady nie wiedząc, że są one po prostu obciążone różnego typu kosmetykami. Dlatego jeśli nakładasz na włosy maski czy odżywki, nie przesadzaj z nimi i nie nakładaj ich zbyt wysoko, ponieważ włosy staną się obciążone i tym samym oklapłe.



Macie problem z oklapłymi włosami przy skórze głowy?
Jak sobie z nim radzicie?
Pozdrawiam,
Storm.



poniedziałek, 19 stycznia 2015

Kiedy należy podciąć końcówki włosów?







Witajcie!




Na pewno wiele razy zastanawiałyście się jak często podcinać końcówki i kiedy rzeczywiście warto sięgnąć po nożyczki.
Każda z nas doskonale wie, że zniszczone i rozdwojone końce nie są niczym dobrym. Zazwyczaj zniszczenia pną się w górę i wtedy trzeba obciąć większą część włosów. Jak zatem rozpoznać kiedy nasze włosy potrzebują podcięcia?



1. Końcówki są rozdwojone


To znak, że koniecznie musisz je podciąć. Najlepiej gdybyś ścięła wszystkie rozdwojenia, ale możesz robić to stopniowo i często. Rozdwojone końce zazwyczaj są bardzo słabe, kruszą się, a potem pną się w górę (wtedy trzeba obciąć dużą część włosów). Nie wierz reklamom, które mówią, że rozdwojony włos można skleić / scalić. To niemożliwe!



2. Na końcówkach pojawiają się białe kuleczki


Białe kuleczki często są efektem podcinania włosów tępymi nożyczkami. Może być to również skutek popalonych i źle traktowanych włosów. Często w ich miejscu włosy łamią się i rozdwajają. Wtedy koniecznie udaj się do fryzjera, by się ich pozbyć.




3. Końcówki są rzadsze niż reszta włosów


Zastanawiałaś się kiedykolwiek dlaczego Twoje końcówki są rzadsze niż reszta włosów? To znak, że w tej części jest ich mniej. Możliwe, że są one tam słabe i powykruszały się. Jeśli ich nie podetniesz bardzo możliwe, że włosy dalej będą się przerzedzały, ponieważ słabe włosy nadal będą się wykruszać. W takim wypadku od razu sięgnij po nożyczki.




4. Suche (czasami nawet spuszone) końcówki


Jeśli bardzo zależy Ci na długości włosów, to zapewne nie podetniesz włosów nawet jeśli są suche, ale jeśli kilka centymetrów nie robi Ci różnicy, to najlepiej jeżeli obcięłabyś suche końce. Wtedy włosy będą lepiej się rozczesywać, będzie również mniejsza szansa na to, że wkrótce się poniszczą i oczywiście będą wyglądać estetyczniej ;)




5. Strączkujące się końcówki, supełki na końcówkach


To problem, który jeszcze niedawno dotyczył także mnie. Moje końcówki nie był wtedy rozdwojone czy bardzo poniszczone. Były jednak suche i strasznie się strączkowały. Często znajdywałam poplątane włoski, a nawet supełki. Trudno było je rozczesać. Podcięcie paru centymetrów zlikwidowało problem ;)



Jeśli któryś z tych punktów Ciebie dotyczy, to mam nadzieję, że pomogłam rozwiać wątpliwości i jak najszybciej udasz się do fryzjera ;)



A co jeśli żaden z tych punktów mnie nie dotyczy?



Wiele dziewczyn, które mają zdrowe włosy, a ich końcówki są w idealnym stanie często zastanawiają się kiedy powinny je podciąć i czy w ogóle powinny.
Najczęściej jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ podcinanie zdrowych końcówek wiąże się z utratą długości, a tego większość z nas nie chce ;) Chyba, że już tę wymarzoną długość osiągnęłyśmy.


Często jednak podcięcie zdrowych końcówek przynosi pozytywne efekty - włosy zyskują na lekkości i objętości, lepiej się układają, chronimy je przed zniszczeniami, które mogłyby pojawić się w przyszłości. Zdrowe włosy najlepiej obcinać co kilka miesięcy (3-5) w niewielkich ilościach (1-2 centymetry).



Kiedy rozpoznajecie, że Wasze włosy należy podciąć? ;)
Trzymajcie się ciepło,
Storm.



środa, 14 stycznia 2015

Zgubiłam loki! Czyli jak moje włosy wyglądają w wersji prostej ;)




Cześć!



Odkąd zostałam tzw. włosomaniaczką bardzo rzadko używam takich narzędzi jak suszarka czy prostownica. Przekonałam się na własnej skórze jak mogą zaszkodzić włosom gdy zbyt często ich używamy. Niemniej jednak postanowiłam, że nie będę popadać w paranoję i pozwolę sobie raz na jakiś czas ,,zaszaleć'' ;)



Moja sylwestrowa fryzura miała wyglądać zupełnie inaczej lecz efektem końcowym były po prostu wyprostowane włosy i spięta gumką do włosów grzywka do tyłu, by nie nachodziła mi na oczy. Końcówki nawinęłam na palce na kilka sekund aby się lekko pokręciły. Efekt:










Włosy po kilku godzinach lekko się spuszyły i gdzieniegdzie powykręcały.



Muszę przyznać, że wyprostowane włosy mogę lepiej ,,obadać'' i ocenić ich stan. Mogę stwierdzić, że są już zdrowe i jestem całkiem zadowolona z ich stanu, choć wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Cieszę się, że powoli schodzę z cieniowania, bo taki był mój cel - ściąć większość pocieniowanych włosów i nadać im kształt na nowo.
Niestety gdy są proste dokładnie widać, że jest jeszcze trochę rozdwojeń, ale powoli będę się z nimi rozprawiać ;)



Pewnie jak większość kręconowłosych zawsze na początku czuję się dziwnie w prostych włosach. Tak ,,nieswojo''. Czesanie na sucho również jest niecodzienne. Potem się przyzwyczajam i nawet myślę, że mogłyby być takie na co dzień :D



A Wy pozwalacie sobie na takie włosowe grzeszki :)?
Pozdrawiam,
Storm.



wtorek, 13 stycznia 2015

Niedziela dla włosów (22) z Yves Rocher




Hej dziewczyny!




Niedziela dla włosów tradycyjnie odbyła się w ostatni dzień tygodnia, aczkolwiek miałam ostatnio zbyt mało czasu, by ją opisać, dlatego przychodzę z tym wpisem dopiero dziś.



Co zrobiłam?



- Naolejowałam włosy olejkiem odbudowującym z Yves Rocher na ok. 3 godziny


- Zmyłam go szamponem odbudowującym YR


- Nałożyłam maskę odbudowującą tej samej firmy na 30 minut


- Po tym czasie wszystko spłukałam i osuszyłam włosy bawełnianą koszulką


- Następnie rozczesałam je, a na końcówki nałożyłam jedwab w płynie GP


- Wyschły naturalnie




Efekty?




Muszę przyznać, że uwielbiam tę serię Yves Rocher! Kosmetyki te nie zawierają silikonów. Mają w składzie olejek jojoba, który moje włosy bardzo lubią. Na blogu na pewno pojawią się recenzje tych produktów.



Może zdjęcie tego nie oddaje, ale włosy wyglądały po takim SPA bardzo dobrze. Były niesamowicie lśniące i mięciutkie. Oprócz tego, że pięknie pachniały, były widocznie odżywione, a skręt bardziej zdefiniowany.










Lubicie kosmetyki do włosów Yves Rocher?
Co dobrego zrobiłyście dla włosów tej niedzieli?
Pozdrawiam,
Storm.


sobota, 10 stycznia 2015

Domowy balsam ziołowy Babuszki Agafii do codziennej pielęgnacji - recenzja



Cześć!


Lubicie rosyjskie kosmetyki? Przyznam szczerze, że jako początkująca włosomaniaczka byłam ich bardzo ciekawa. Wiele dziewczyn pisało, że rosyjskie kosmetyki działają cuda na ich włosach. Ciągle było mi nie po drodze z ich kupnem, ale odkąd w moim mieście otworzyli sklep z rosyjskimi i niemieckimi kosmetykami, mój arsenał odżywkowo-maskowy zdecydowanie się powiększył ;) Dziś pod lupę weźmiemy domowy balsam ziołowy Babuszki Agafii. Zapraszam do przeczytania recenzji.







Od producenta i skład:










Skład jest oparty na wodzie strukturyzowanej o właściwościach deszczówki oraz na 17stu rosyjskich ziołach.



Opakowanie:


Balsam zamknięty jest w 350 ml plastikowej butelce o ,,babcinym'', acz przyjaznym designie. Otwór, przez który go wydobywamy jest jednak trochę za duży i trudno dozować ilość wydobywanego kosmetyku.



Zapach:

Mocno ziołowy. Dla niektórych może być aż zbyt drażniący. Mi bardzo nie przeszkadza. Jest trochę wyczuwalny po wyschnięciu włosów.



Konsystencja i wydajność:


Balsam jest złotożółty, dosyć rzadki i lejący, dzięki czemu łatwo jest nim pokryć całe włosy. Jest wydajny. Używam go już ok. 2,5 miesiąca, co prawda nie co każde mycie, ale nadal jest go sporo.



Cena i dostępność:


Balsam możemy kupić w sklepach internetowych z rosyjskimi kosmetykami, a także stacjonarnie - również w sklepach z rosyjskimi kosmetykami. Cena waha się od 13-19 złotych. W zależności gdzie kupujemy. W promocji można dostać go nawet za 10 złotych.



Działanie:


Przyznam szczerze, że bałam się tego kosmetyku. Jest typowo ziołowy i obawiałam się, że przesuszy moje z natury suche kręciołki. Stosowałam go po myciu na 2 minuty, 10 minut i dłużej. Najlepiej sprawdzał się nakładany na krótki czas - około 2-3 minutki. Włosy były po nim miękkie, niesamowicie błyszczały, były odżywione, wygładzone i prezentowały się całkiem dobrze. Niestety jest to odżywka, która nie dociąża dostatecznie moich włosów, ale sprawdza się stosowana od mycia do mycia.



Podsumowując, domowy balsam ziołowy Babuszki Agafii sprawdza się dobrze na moich suchych, wysokoporowatych lokach. Nie ma co się obawiać, że przesuszy włosy. Dobrze sprawdza się jako kosmetyk do codziennego stosowania.



Znacie ten balsam?
Pozdrawiam,
Storm.


czwartek, 8 stycznia 2015

Grudniowa aktualizacja włosów (2014)



Cześć!



Jak się macie? Mam nadzieję, że lepiej niż ja. Jutro czeka mnie dość ważny dzień i trochę się denerwuję. Ale do rzeczy.
Dziś przychodzę do Was z grudniową aktualizacją moich włosów. Co się działo? Włosy były w dobrej kondycji. Bad hair days prawie w ogóle nie miały miejsca. Coraz bardziej denerwuje mnie tylko to, że bardzo trudno je ujarzmić, często się puszą i są niedociążone. W dzisiejszym wpisie Blondhaircare pisała o tym, że włosy wysokoporowate i zniszczone trudno dociążyć. Moje włosy są wysokoporowate, ale zniszczone nie są. Próbowałam wiele sposobów na to, by je wygładzić, ujarzmić, ale często są one nie do pokonania. Bardzo trudno je dociążyć. Mam do Was zatem pytanie. Jakie maski mogłybyście polecić do takich lekkich, fruwających włosów? Będę wdzięczna ;)



Grudzień był miesiącem wzmożonej pielęgnacji. Włosy były olejowane prawie przed każdym myciem głównie oliwą z oliwek. Często fundowałam im domowe SPA. Suche i zniszczone końcówki poszły do kosza 30 grudnia. Na zdjęciach są jeszcze przed podcięciem. W ostatniej NdW możecie zobaczyć jak wyglądają po podcięciu. Poszło około 3-4 centymetry. Końcówki w końcu są przyjemne w dotyku, zdrowe i gęste. Co do farbowania - planuję to zrobić jeszcze w tym bądź w następnym tygodniu. Odrosty są już bardzo widoczne, ale ciągle było mi nie po drodze z kupnem henny.



Aktualna długość włosów - ok. 56 centymetrów























Po podcięciu włosów dążę do przyspieszenia porostu. Zastanawiam się nad jakąś wcierką albo suplementacją. Co polecicie?



Zapraszam do przeczytania najpopularniejszych grudniowych wpisów:



Metoda CG, czyli jak podkręciłam skręt


Silikony - czym są? | Szampony silikonowe, dla kogo? | Jak moje włosy reagują na szampony z silikonami?


Kłamstwa producentów na opakowaniach kosmetyków - czyli jak nie dać się omamić



A jak Wasza grudniowa pielęgnacja?
Pozdrawiam serdecznie,
Storm.



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Niedziela dla włosów (21) - głębokie odżywianie i peeling




Witajcie kochane!


Wczoraj w niedzieli dla włosów postawiłam na mocne nawilżenie i peeling cukrowy skalpu. Efekty możecie zobaczyć poniżej.



Co zrobiłam?


Nałożyłam na włosy mieszankę - łyżkę miodu naturalnego rozpuszczonego w ciepłej wodzie
Po godzinie nałożyłam na to oliwę z oliwek

Odczekałam kolejną godzinę i na włosy położyłam odrobinę
 odżywki Garnier Mango i Kwiat Tiare
 Po piętnastu minutach zmyłam całość żelem Facelle i wykonałam peeling cukrowy skalpu
 Następnie nałożyłam na włosy Domowy Balsam Babuszki Agafii, który zmyłam po 15 minutach
 Włosy osuszyłam bawełnianą koszulką, następnie nałożyłam na nie odrobinkę odżywki b/s Ziai do codziennej pielęgnacji, rozczesałam włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami, a w końcówki wtarłam jedwab z GP
 Włosy wyschły naturalnie




Efekty?




Włosy mega nawilżone, odżywione, mięciutkie, przyjemne w dotyku. Są również bardzo błyszczące i wygładzone. Peeling skalpu pozostawił skórę głowy odświeżoną i czystą - ,,oddychającą''. Ponadto włosy są odbite od nasady, a objętość całkiem duża. Jedyne do czego mogę się przyczepić to lekki puch, który niestety zawsze gości na mojej głowie po użyciu miodu. Ale głębokie nawilżenie to wynagradza ;)











Wybaczcie za jakość...
Włosy zostały podcięte tydzień temu o około 3-4 cm. Trochę szkoda mi tych centymetrów, ale przynajmniej wszystkie suche końcówki poszły do kosza ;)



Jak Wasze niedziele dla włosów?
Co ciekawego zrobiłyście?
Pozdrawiam,
Storm.

czwartek, 1 stycznia 2015

Podsumowanie roku włosomaniactwa - czego się nauczyłam, co mi to dało, przemyślenia, plany na przyszłość



Cześć kochane!



Na wstępie chcę Wam życzyć Szczęśliwego Nowego Roku :* Oby był lepszy niż poprzedni, przyniósł Wam wiele uśmiechów, radości i sukcesów :)



Teoretycznie powinnam napisać ten post około dwóch tygodni temu. Moja przygoda z włosomaniactwem zaczęła się w połowie grudnia 2013. Wtedy to zainteresowałam się tą tematyką na poważnie. Wiadomo - na początku popełniałam wiele błędów, czasami nadal je popełniam, ale to na nich uczę się co dla moich włosów jest najlepsze. Patrząc na zdjęcia porównawcze jestem naprawdę zadowolona i dumna, że doprowadziłam włosy do takiego stanu w jakim są teraz. Jak widać jeśli czegoś bardzo chcemy to wszystko jest możliwe :)









Po lewej 28 grudnia 2013, po prawej 26 grudnia 2014.



Startowałam z włosami suchymi, pozbawionymi jakiegokolwiek blasku, niezbyt miłymi w dotyku, poszarpanymi, przerzedzonymi końcówkami, nierównomiernym kolorem uzyskanym przez drogeryjną farbę i ok.6-centymetrowym odrostem. Włosy zniszczone i suche za nic nie chciały się układać tak jak bym tego chciała. Puszyły się niemiłosiernie, były sianowate i ogólnie bardzo źle się z nimi czułam. Na początku kupiłam parę popularnych w blogosferze kosmetyków i namiętnie stosowałam jak prawdziwe włosomaniaczki przykazały :D, choć niektóre okazały się kompletnymi bublami.










Było coraz lepiej. Odkryłam mycie odżywką, laminowanie, tuningowanie masek. Odstawiłam prostownicę i suszarkę. Testowałam wiele kosmetyków, jak i metod ich stosowania, aby zobaczyć co moje włosy lubią najbardziej. Po miesiącu olejowania włosów i bogatej pielęgnacji widziałam już pierwsze efekty. Włosy stały się bardziej miękkie, błyszczące, wyglądały zdecydowanie lepiej.



Najbardziej ucieszyłam się z tego, że na głowie zagościł w końcu taki kolor o jakim marzyłam od kilku miesięcy - zbliżony do naturalnego rudo-kasztanowy. Pozbyłam się w końcu odrostów, przez które czułam się niekomfortowo. A wszystko za sprawą henny Eld ;)



Poszczególne miesiące:












Włosy nie zyskały zbyt wielu dodatkowych centymetrów długości, ponieważ starałam się i nadal staram pozbywać zniszczonych, suchych końcówek. Na razie najbardziej zależy mi na kondycji włosów, dopiero potem stawiam na ich długość.



Na pewno włosy stały się gęstsze co widać na pierwszy rzut oka. Niezmiernie mnie to cieszy. Włosy są dosyć grube i gęste, a końcówki również wyglądają lepiej. Nie są już tak poszarpane i przerzedzone ;)



Czego się nauczyłam w ciągu tego roku?



Proste - jak prawidłowo dbać o włosy ;) A dokładniej czytania składów - co na początku było dla mnie czarną magią, odróżniania dobrych składników od tych mniej dobrych, dobierania odpowiednich kosmetyków dla moich włosów. Nauczyłam się tego, co lubią najbardziej czyli oleje - w szczególności lniany, łopianowy z czerwoną papryczką, awokado, jojoba, oliwa z oliwek, proteiny wielkocząsteczkowe - najbardziej żółtko jaja kurzego oraz tego czego nie lubią - za dużo nawilżaczy np. aloesu, gliceryny i miodu, często używanych silikonów, alkoholu i SLSów, suszenia ciepłym nawiewem, zbyt często używanych ziół. Nauczyłam się co to równowaga emolientowo - proteinowo - humektantowa. Wiem teraz, że moje włosy najbardziej lubią emolienty, a najmniej humektanty i staram się balansować te substancje jak one lubią i potrzebują w danym czasie. Nauczyłam się systematyczności (chociaż jeśli chodzi o wcierki, to nadal z tym walczę ;D), a nawet poszerzyłam swoją wiedzę chemiczną (rozszyfrowywanie składów, czytanie na temat emolientów, protein i humektantów).



Teraz już wiem, że należy zaakceptować swoje włosy takimi, jakie są - nawet jeśli z natury są suche, wysokoporowate, niesforne i często się puszą ;D Zawsze można dążyć do swojego własnego ideału i sprawić, aby były one jeszcze lepsze niż są.



Nauczyłam się dbania nie tylko o włosy, ale o całe ciało. Tak to już jest, że najpierw zaczynasz interesować się włosami, a potem przychodzą co raz to inne rzeczy. Na pewno wiecie o czym mówię ;)




Które kosmetyki moje włosy pokochały najbardziej?



- olej lniany
- olejek odbudowujący z Yves Rocher
- olejek łopianowy z czerwoną papryczką Green Pharmacy
- Maska Biovax do włosów ciemnych
- henna Eld
- odżywka Garnier Awokado i Masło Karite
- Balsam Miękki i Domowy Babuszki Agafii
- Maska odbudowująca z Yves Rocher
- Maska Alterry z Granatem i Aloesem
- Maska Ziai do włosów farbowanych
- żel Facelle



Metody, które moje włosy pokochały:




- częste olejowanie, ale na nie zbyt długi czas ( do 4-5 godzin)
- dodawanie olejów do masek, odżywek
- nakładanie domowej maski z żółtka, olejku rycynowego, cytryny, więcej TU
- płukanka mleczna KLIK
- raz na jakiś czas silikony
- delikatne traktowanie - spanie w koczku, osuszanie bawełnianą koszulką, delikatne czesanie grzebieniem z rozstawionymi szeroko ząbkami
- peelingi skóry głowy
- łagodny szampon na co dzień, oczyszczanie raz na 2-3 tygodnie szamponem z SLS
- naturalne suszenie



Jakie mam plany na najbliższe miesiące?




Przede wszystkim nadal chcę pielęgnować swoje włosy ;) Zamierzam wciąż je poznawać i testować nowe kosmetyki. Jak już wyżej pisałam - na pierwszym miejscu stawiam kondycję włosów, dlatego zamierzam systematycznie podcinać końce. Nie postawiłam sobie konkretnego celu ile bym chciała, aby włosy podrosły, ale chcę im w tym trochę pomóc ;)



Włosomaniactwo pokazało mi, że warto dążyć do celu. Patrząc na zdjęcie przed i po widzę ogromny progres, na który sama sobie zapracowałam. Zwykłe zdjęcia, a pokazują, że jeśli się chce, to można coś zmienić. Dla niektórych może wydać się to śmieszne, ale dla mnie takie zmiany to ogromna motywacja nie tylko w kwestii pielęgnacji włosów, ale także w innych aspektach. Nauczyłam się tego, aby również w innych dziedzinach stawiać sobie poprzeczkę wysoko i pokonywać własne słabości i lenistwo.



Na koniec chciałabym Wam podziękować, że ze mną jesteście. Blog istnieje od czerwca. Założyłam go przede wszystkim z myślą, że będzie to mój włosowy pamiętnik, mój ,,motywator'', ale nigdy nie sądziłam, że będę miała tylu stałych czytelników. Dziękuję Wam, że jesteście, wspieracie, dzielicie się swoimi opiniami i doświadczeniami! Dajecie dużo motywacji, aby tu zostać i pisać dalej ;)








Pozdrawiam Was serdecznie,
Storm.